Stosowanie systemu motywacyjnego w formie kar i nagród przy zarządzaniu personelem ma swoich gorących
zwolenników jak i - coraz częściej - przeciwników.
Wiele firm i korporacji działających na polskim rynku odchodzi od tej
doktryny na rzecz rozbudzania wśród pracowników ich własnej motywacji
wewnętrznej są to m/innymi :
·
Andersen
Business Consulting
·
Grupa
ITI
·
Philip
Morris Polska
·
IBM
Polska
·
Polska
Akcja Humanitarna
·
A.
Blikle
·
Philip
Morris Polska
·
Polska
Akcja Humanitarna
Szef tej ostatniej prof. Andrzej Blikle mówi wprost: „Okazuje
się też, że kary i nagrody to w gruncie rzeczy ten sam mechanizm, bowiem
utrata nagrody jest postrzegana jako kara, a uniknięcie kary jako nagroda.
Według niego stosowanie „kija i marchewki” zmienia, co prawda zachowanie w oczekiwanym
kierunku, ale jednocześnie kształtuje postawę powodującą, że po ich usunięciu
powracamy do niewłaściwych zachowań z jeszcze większą siłą.
Póki co cała budżetówka, a w tym i samorządy, tkwią twardo w
odwiecznie przyjętym systemie kija i marchewki przy zarządzaniu kadrami. Chociaż
niezbyt nowoczesne, ale jest to w większości przypadków sprawdzające się
narzędzie motywacyjne.
Między innymi taki system funkcjonuje w oświacie Gminy
Międzyrzec Podlaski. Jest on zapewne określony regulaminem przyznawania nagród
dla nauczycieli. Z reguły taki fundusz nagrodowy tworzy się w wysokości 1% osobowego
funduszu płac nauczycieli, z czego większa część (ok. 75%) pozostaje w
dyspozycji dyrektora, natomiast pozostałe środki idą na nagrody organu
prowadzącego (w naszym przypadku - wójta). Regulamin, tak jak wszędzie, kieruje się zapewne osiągnięciami dydaktycznymi, wychowawczymi, organizacyjnymi itp. Określa też on minimalny
okres pracy nauczyciela w danej szkole
lub gminie.
Dzień Edukacji Narodowej - znany bardziej jako Dzień
Nauczyciela - jest czasem oczekiwania pedagogów na decyzje, kto w tym roku i w
jakiej formie zostanie doceniony przez przełożonego. Kto tym razem dostanie
marchewkę – kasę, a kto kij – czyli nic nie dostanie.
Jakkolwiek ten system może być niedoskonały, to przy uczciwym
i obiektywnym podejściu szefa, większość nauczycieli i dyrektorów szkół po
uroczystościach z okazji wypadającego 14 października święta wychodzi,
jeśli nie zadowolona to pogodzona z decyzją przełożonych. U nas w gminie jednak,
kolejny rok, uroczystą galę opuszcza spora grupa zbulwersowanych nauczycieli.
Zniesmaczeni pozostają kluczem według którego wójt Mirosław Kapłan przyznaje swoją pulę nagród. Twierdzą, że rażąco lekceważone są postanowienia regulaminu, preferuje
się osoby, których zasługi są wątpliwe, nie docenia tych, którzy w powszechnym
odczuciu wykazali się szczególnymi osiągnięciami lub byli obarczeni obowiązkami
wykraczającymi poza przypisany im zakres.
Być może były jakieś okoliczności uzasadniające wyróżnienie
dyrektora, który pozornie nie mieści się w przyjętym systemie. Znając jednak życie,
wójt ukryje te argumenty za ustawą o ochronie danych osobowych i
pozostanie to jego słodka tajemnica.
No cóż - wszyscy tak ocenieni nauczyciele, dyrektorzy wrócą
do swoich szkółek z podobnym przekonaniem, jednak ukształtowanym w odmienny sposób. Niektórzy pomyślą – patrzcie, można
być miernym, ale trzeba pozostać wiernym, i tak się będzie docenionym. Ci do wytężonej
pracy i podnoszenia swoich kompetencji nie będą się zmuszać – bo po co? Ważne, by trzymać z kim trzeba. Natomiast ci, którzy tyrali i nic nie dostali pozostaną
w przekonaniu, że też nie opłaca się wysilać, bo docenionym i tak zostanie
nie ten, który zasłużył tylko ten, co trzeba.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że od tak „uskrzydlonych”
pedagogów oczekujemy, by naszym latoroślom, przyszłości narodu, z przekonaniem
i radością wpajali najświętsze wartości. Nie dziwmy się, że mury takiej szkoły
opuszczają leniwe, sfrustrowane dzieciaki, wychowane w duchu
kombinatorstwa, nietolerancji i powszechnej niesprawiedliwości. Źle zmotywowany
nauczyciel nie zachęci skutecznie do pracy ucznia i nie wpoi mu najszlachetniejszych idei.
Taki sposób zarządzania gminną oświatą czy też samą gminą daje Kapłanowi silną pozycję i o to mu zapewne chodzi.Dla samorządu jest to korzystne w sytuacji gdy wójt działa przy silnym poparciu społecznym , wynikającym nie z uwarunkowań politycznych ale ze zrozumienia najistotniejszych potrzeb do zrealizowania jak też i sposobów ich realizacji.Trudno jednak dostrzec w postępowaniu Kapłana zrozumienie tych potrzeb-oświata ,kultura,biblioteki,inwestycje-i trudno nie oprzeć się wrażeniu,że coraz mniejsza grupa mieszkańców,również reprezentujących ich sołtysów,nie rozumie sposobów ich realizacji.Nie można dobrze zarzadzać bez zaufania środowisk dla poczynań zarządzającego.Sprzeciw budzić musi monopol na rację jaki zawłaszcza sobie Mirosław Kapłan i dziwić nie może bunt jaki się przciw takiej postawie budzi.
OdpowiedzUsuń