wtorek, 3 czerwca 2014

Eurowybory dały do myślenia

Przede wszystkim powinny dać do myślenia tym, którzy marzą o starcie do kolejnych, jesiennych zmagań. 

W wyścigu samorządowym stawka jest nieporównywalnie niższa od pieniędzy i prestiżu, jakie daje parlament europejski, natomiast emocje z tym związane są o wiele większe. Kandydaci do europarlamentu w większości i dla większości z nas byli kompletnie nieznani,  często wręcz  egzotyczni. Nie powinien więc dziwić fakt, że podczas wyborów do PE co czwarty Polak pozostał w domu. Jest nam niezmiernie trudno ogarnąć reguły funkcjonowania Zjednoczonej Europy, a parlamentarzyści kształtujący jej system prawny są poza zasięgiem jakiejkolwiek kontroli społecznej w kraju. Teoretycznie każdy kandydat może w kampanii wyborczej obiecać cokolwiek, a przeciętny Kowalski nie jest w stanie sprawdzić w najmniejszym nawet stopniu, jak te obietnice realizuje.
 W powiecie czy gminie rozpoznawalność działaczy i polityków jest znacznie wyższa. W większości przypadków znamy ich życiorysy i dokonania, a niektórych osobiście. Stołek radnego a nawet wójta czy burmistrza jest wręcz w zasięgu każdego. Jednocześnie po zdobyciu mandatu lub funkcji, samorządowcy są pod nieustannym nadzorem opinii publicznej a wyborcy mają realne możliwości oddziaływania na ich decyzje.
Wynik ostatnich wyborów wykazał umacniającą się pozycję PiS-u i stromy zjazd PSL-u, który przez lata rządził wręcz niepodzielnie na naszym terenie. Przy zachowaniu tej tendencji należy przypuszczać, że jesienią samorządy zostaną ostro podzielone pomiędzy te ugrupowania.  Szczególnie nieciekawa sytuacja szykuje się w międzyrzeckiej gminie. Tutejszy PiS nie ma innego silnego lidera poza Kapłanem i zapewne to on będzie walczył o stołek wójta. Ten jednak w czasie swoich trzyletnich rządów zaliczył serię kompromitujących wpadek i teraz ma ograniczoną szansę na wygraną. Inny potencjalny kandydat PiS-u Kamil Duszek raczej zmierzy się z burmistrzem Grzybem w Międzyrzecu, gdzie jest bardziej popularny. Zresztą w Kąkolewnicy mógł się przekonać, że wieś to nie jest jego naturalne środowisko. Konkurencyjny obóz ma silne zaplecze kadrowe i co najmniej trzech kandydatów zdolnych podjąć skuteczną walkę. Na pierwszym miejscu stoi oczywiście obecny zarządca gminy Krzysztof Adamowicz. Nie można jednak wykluczyć sytuacji, w której PSL namaści innego kandydata. Inaczej wygląda sytuacja w radzie - tam większość obecnych rajców tak zwanej zielonej opcji musi liczyć się z polityczną emeryturą, a ich miejsca raczej wypełnią stronnicy PiS-u zyskując solidną przewagę. W efekcie powinniśmy się liczyć z sytuacją, w której propeeselowski wójt będzie zmagał się z większościową opozycją PiS-owskich radnych.  Podobny układ sił przerabialiśmy - tylko w odwrotnej konfiguracji. O tym, że jedni i drudzy nie są skłonni do kompromisów wszystkim wiadomo, a chęć odwetu za ubiegłoroczne referendum jest w szeregach obozu Mirosława Kapłana ogromna. Więc broń nas Panie przed powtórką z nieodległej historii.

                

3 komentarze:

  1. Pan soltys podobnie jak kandydaci do europarlamentu caraz bardziej odrywa sie o rzeczywistosci. Pozdrawiam i zycze sukcesow w dzialalnosci kulturalno - stowarzyszeniowej ...

    OdpowiedzUsuń
  2. dla dobra gminy PIS odpuści...

    OdpowiedzUsuń