Po długim okresie bezradnego
przebierania nóżkami, doczekaliśmy się pełniącego obowiązki wójta w randze
komisarza. W naszym przypadku przenikliwy (według niektórych - wilczy) wzrok
premiera - który naznaczał komisarza - w sposób oczywiście nieprzypadkowy -
padł na dyrektora międzyrzeckiego ogólniaka. Hasło -
komisarz - identyfikuje kilkanaście różnorodnych, z reguły prestiżowych funkcji
w administracji, formacjach policyjnych,
organizacjach społecznych czy międzynarodowych strukturach związków
państw. Zazwyczaj jest to stanowisko posiadające silne umocowanie prawne i stosunkowo
dużą autonomię - wręcz niezależność działania. To taki ktoś do zadań
specjalnych.
Przez ostatnie trzy lata Krzysztof
Adamowicz zdobywał doświadczenie samorządowe piastując fuchę
wiceprzewodniczącego Rady Gminy oraz szefując komisji oświatowej. Od samego
początku swojej kariery politycznej był bożyszczem większości radnych, bo jako
jeden z nielicznych potrafił coś w miarę sensownego powiedzieć, a przede
wszystkim posiadał unikalną w tym środowisku umiejętność poruszania się w
obrębie przepisów prawa. Nic dziwnego, że w sposób automatyczny stał się w wśród
„swoich” poważnym kandydatem na jakieś prestiżowe stanowisko samorządowe -
najlepiej - wójta.
Gabinetowy poprzednik Pana
Krzysztofa - Mirosław Kapłan odurzony poczuciem swojej wielkości i nieomylności,
otumaniony przez swoich doradców, robił wszystko, by wizję klubowiczów Naszej Gminy ziścić jeszcze przed upływem
kadencji. Co zresztą w końcu mu się to udało.
Wspominałem już, że liczyłem na
inne rozegranie tej partii politycznych szachów. Autorzy zwycięskiego
referendum wybrali jednak opcję: Idź na
całość - ale to ich wola.
Co teraz? Pan komisarz staje w
tak zwanym rozkroku. Nawet, jeśli - misternie utkana - strategia i konkretne
działania są już od dawna zaklepane, to ciągle będzie tkwił w tym niezbyt
komfortowym położeniu.
Komisarz to taki spec-policjant. Jakim być
policjantem? Tym złym i super skutecznym, który pogoni kogo trzeba, a jak się
uda - niektórych przed sąd zaprowadzi? Narazi się co prawda na silny kontr-atak
spławionych i niezadowolenie co najmniej połowy
wyborców. Za to spokojnie mógłby realizować zadania gminy i własne cele oraz
cele zaplecza. Klubowi towarzysze
oczekują jedynie spokoju i wzorowej współpracy. Tylko, że w tym przypadku
wzorowa współpraca równa się wypełnianiem woli promotorów. Zły policjant otoczywszy się „swoimi”,
uniknie tym samym elementów podkładania
tzw. świni przez nielojalnych pracowników - co może mieć ogromne
znaczenie dla komfortu i jakości pracy.
Adamowicz może również zagrać dobrego policjanta. Jest
to bardziej zgodne z jego naturą. Pogrubioną czerwoną kreską odetnie to co
było, nie uderzy w kadry i jednocząc elektorat obu zwaśnionych stron - zapewni
sobie przedłużenie kontraktu o cztery lata. Czynem tym zrazi jednak do siebie
zaplecze, które nie po to wojowało z Kapłanem, by teraz dzielić władzę z jego
niedobitkami.
Ogólnie rzecz ujmując - powtarza
się sytuacja sprzed trzech lat, gdy po obaleniu Michaluka w zwycięskim
pochodzie wkraczał do gminy Kapłan. Co do jednego możemy być pewni - szybciej
Doda polubi noszenie majtek niż z gminy powieje nudą.
Tekst opublikowany w nr 03(272)Wspólnoty Międzyrzeckiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz