OKIEM SOŁTYSA - felieton opublikowany w numerze 50 Wspólnoty Międzyrzeckiej
Nie istnieje jedna oficjalna definicja terroryzmu. W dalekim uproszczeniu
przyjmuje się, że jest to przemoc w celu zaspokojenia potrzeb w obliczu braku
możliwości realizacji celów w inny sposób. Agresja kierowana jest często w
osoby nie będące stroną sporu, z którymi np. politycznie, emocjonalnie,
ekonomicznie czy religijnie związany jest przeciwnik. Literatura wyróżnia
kilkanaście rodzajów terroru - jak zbrojny, ideologiczny, medialny, polityczny,
ekonomiczny, parlamentarny, cyberterroryzm itp. Tak samo z różnych pobudek
ludzie uciekają się do terroryzmu; głównie są to: żądza władzy, zemsta,
chciwość, przyczyny religijno-fundamentalne czy narodowo-wyzwoleńcze. Ja
wyodrębniłbym jeszcze jeden rodzaj terroryzmu, który zapewne po raz pierwszy
pojawił się niedawno w międzyrzeckiej Gminie i określiłbym go mianem terroryzmu samorządowego.
Z takim rodzajem terroru mamy do czynienia wtedy, gdy przykładowo organ
stanowiący (rada gminy), wyręcza wymiar sprawiedliwości i uderza (w naszym
przypadku ekonomicznie) w postronną grupę społeczną (pracowników gminy) celem
wymuszenia określonego zachowania innej osoby (wójta).
Odrębnym zagadnieniem jest narażanie jednostki samorządowej na straty w
imię troski o finanse gminy, gdzie wartość dobra chronionego jest równa lub
niższa od dobra poświęconego na ten zbożny cel. Niestety opozycyjna większość z
klubu NG, by ratować różyczkę, gotowa jest wyciąć okoliczne drzewa.
Jednocześnie, by wytrwać przy korycie, a konkretnie od żłoba odstawić
obcego, to i z diabłem pojednać się są gotowi.
Z tego, co powszechnie wiadomo, nie ma sądowego nakazu zwrotu niesłusznie
pobranych poborów przez Wójta gminy Mirosława Kapłana - konieczność zwrotu
pieniędzy jest tylko interpretacją radnych nie posiadającą mocy prawnej. Owszem
radni mieli prawo zaapelować do wójta o zwrot kasy tak samo, jak mogli
podjąć uchwałę wzywającą do zaprzestania wycinki Lasów Amazonii. Oczywiście w
obu przypadkach akty te są nie do wyegzekwowania. Sprawa konieczności zwrotu
nadpłaconych poborów przez wójta nie jest jasna i nie ma co się dziwić, że
Kapłan bez nakazu sądowego tego nie uczyni.
Widząc popisy naszych samorządowców zaczynam cieszyć się, że młodzi
nie interesują się polityką, dzięki temu
w większości nie doświadczą lekcji danej im przez naszych „liderów” z
haniebnych metod wymuszania posłuchu.
Tak bardzo chciałem w końcu napisać o czymś dobrym, ciepłym i pozytywnie
nastrajającym do życia. Pomimo licznych trudności, wiele dobrego w obrębie tej
naszej gminy się wydarzyło i to zarówno za sprawą radnych, jak i wójta oraz
jego ekipy. Niestety dawka pogardy dla drugiego człowieka, jadu i nienawiści
zaserwowana nam podczas ostatniej sesji sprawiła, że ten szkic powędrował do
kosza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz