Redakcja jednej z lokalnych gazet
zadała sobie ostatnio trud posumowania efektywności pracy radnych na półmetku
ich działalności. Pomysł ciekawy, bo o naszych rajcach mówi się tylko w przypadku wybuchu konfliktów lub
innych ekscesów z ich udziałem. Tymczasem codzienną szarą pracę wybrańców skrywa mgła tajemnicy
i powszechne milczenie, które często stwarza
wrażenie, że w danym samorządzie nic się nie robi.
Przykładem tego jest Rada
Gminy Międzyrzec Podlaski, gdzie na nudne jak flaki z olejem sesje, nie zagląda
już prawie żaden redaktor. Nasuwa się jednak pytanie: Czy
zastosowane przez tygodnik kryteria oceny są wiarygodne i odzwierciedlają
autentyczny stopień zaangażowania radnego? Owszem radny, który nie
ma nigdy nic do powiedzenia na forum Sesji RG, zapewne równie mizernie aktywny
pozostaje na komisjach i w
kuluarach. Niewątpliwie różnie to
wygląda w poszczególnych samorządach. Ostro i przebojowo - tam, gdzie działa
silna i aktywna opozycja lub gdzie siły są zrównoważone. Bezpłciowo - tam, gdzie władze gminne mają
bezwzględną większość, albo nieudolną
opozycję. Opierając się na przykładzie międzyrzeckiej gminy, można śmiało
stwierdzić, że sesje RG są jedynie sformalizowaniem ustaleń dokonanych w
komisjach. Przy marginalnej opozycji tego samorządu, nawet komisje nie wzbudzają
zapewne większych emocji, a spora część decyzji kształtuje się wcześniej w węższym gronie podczas
nieformalnych spotkań. Aby wydać w miarę
obiektywny osąd radnego, należałoby prześledzić jego aktywność na tych dwóch
polach. O ile w przypadku komisji jest to możliwe (uczestnicząc w nich lub
studiując protokoły), to kontaktów nieoficjalnych śledzić się nie da, a przede
wszystkim nie wypada.
Pozostając przy naszym samorządzie nasuwa się jeszcze
jedno pytanie. Jedna radna opozycyjna ma znikomy wpływ na podejmowane decyzje, ale czy może coś zrobić dla
większej transparentności władzy - wszak
patrzenie jej na ręce to priorytet każdej opozycji? Owszem może, lecz trzeba to umieć zrobić.
Stosując nielogiczne i bez cienia merytorycznej wagi pytania, zawsze otrzymamy
odpowiedzi na podobnym poziomie - czyli bezwartościowe - choć nierzadko
wyczerpujące. Pozostaje jeszcze dostęp
do informacji publicznej, ale tu też trzeba umieć czytać ze zrozumieniem
dokumenty, co nie każdemu łatwo
przychodzi.
Jak więc ocenić naszych radnych?
Myślę, że do każdego należałoby podejść indywidualnie analizując problemy, jakie
występują na jego terenie, podjęte w tych sprawach działania i ich ewentualne
efekty. Innym wyznacznikiem jest szeroko rozumiana działalność społeczna - i nie
mam tu na myśli obowiązku bycia na każdej imprezie i uroczystości, jaka ma
miejsce na terenie obwodu, czy
też ich sponsorowaniu, ale na ile taki
działacz jest osobiście zaangażowany w realizację przedsięwzięć i ile inicjatyw tego typu podejmuje. Jeszcze
innym wyznacznikiem jest komunikatywność ze swoimi wyborcami: czy wspólnie z
nimi wypracowuje decyzje, za którymi następnie podnosi ręce w komisjach lub na
forum RG? Czy w ogóle jest dostępny dla
mieszkańców i z nimi rozmawia?
Trwają prace nad nowym kształtem gminnych
placówek oświatowych: Ile Twój radny
odbył spotkań z zainteresowanymi mieszkańcami? Czy przedstawił rozpatrywane w gminie projekty? Czy zebrał opinie rodziców, nauczycieli oraz innych mieszkańców
i przedstawił je podczas dyskusji w komisjach lub na sesji?
Inną sprawą jest to, że my mieszkańcy
nie jesteśmy zbytnio zainteresowani tym, co robią nasi samorządowcy, nie
wymagamy od nich konsultowania swoich decyzji, nie rozliczamy z podjętych
działań, nie wiercimy im przysłowiowej dziury w brzuchu domagając się aktywności.
Drąży nas poczucie niemocy wpływu na podejmowane przez samorząd decyzje w myśl
zasady, że i tak zrobią co zechcą, a my możemy tylko w nieskończoność narzekać.
Owszem będą robić, co zechcą, ale tylko w takim zakresie na jaki im pozwolimy.
Owszem będą robić, co zechcą, ale tylko w takim zakresie na jaki im pozwolimy.
Krzysztof dotknąłeś bardzo ważnego tematu. U nas jest bardzo podobnie. Pozwalamy radnym na bezczynność i działanie w tajemnicy (jeżeli w ogóle działają na rzecz lokalnej społeczności) i nie robimy nic, żeby sytuacja sie zmieniła. A tak poza tym jaki to radny, który nie czuje potrzeby spotkania się z mieszkańcami, tzw. "bezradny" czy po prostu cwaniak, który sie dobrze ustawił na 4 lata...
OdpowiedzUsuń