środa, 10 grudnia 2014

Akcja "dzięcioł"

Gwałtowne ochłodzenie, jakie miało miejsce we wtorkowy wieczór zaskoczyło dzięcioła. Biedactwo! Zapewne chciało skorzystać z płynącej rynną naszego domu strużki wody i nie zauważyło, kiedy piórka przymarzły













Sprawę rozwiązał kubek ciepłej wody, którą podgrzaliśmy rynnę.







Oprócz utraty kilku piór, ptaszyna nie miała widocznych uszkodzeń, jednak wymęczony i zestresowany dzięcioł nie dał rady podnieść się do lotu.
Tym samym wzbudzał powszechne zainteresowanie futrzanych przyjaciół.



Brak charakterystycznej dla samców czerwonej pręgi z tyłu główki świadczył, że to pani dzięcioł.




W tej sytuacji nasz pierzasty gość wylądował na strychu, gdzie w plastikowej skrzynce spędził noc.



Skoro świt zaczęły stamtąd  dobiegać  odgłosy stukania. Mały dziobek z szybkością karabinu maszynowego opukiwał ścianki skrzynki. To był chyba sygnał odzyskania pełnej sprawności naszego lokatora. Wypuszczony bez trudu przeleciał na  pobliską lipę.





Po chwili do samiczki dołączył drugi dzięcioł - zapewne pan dzięcioł.




Przypuszczamy, że pani dzięciołowa musiała się gęsto tłumaczyć z tego, gdzie spędziła noc. Jednak wszystko wskazuje na to, że tłumaczenie zostało przyjęte, bo już po chwili opukiwali gałęzie na dwa dzioby.







1 komentarz: