wtorek, 7 stycznia 2014

Przedświąteczne porządki


Podczas rekolekcji porządkowaliśmy sprawy duchowe. W domach stoczyliśmy walkę z zalegającym  kurzem. Mieszkańcy Gminy Międzyrzec przy okazji  wymietli wójta, a ten ze swoją gwardią następnego dnia zaczął czyszczenie gminnych szaf z dokumentów. 
http://monia7422.blog.iwoman.pl/i/blog/users/1027/files/Image/75852_1235418707845_n.jpg
O dziwo w tych przedświątecznych porządkach przeszkodzili mieszkańcy, aresztując pod urzędem wypełniony służbowymi segregatorami samochód jednego z kierowników. W zapale porządkowania okazało się, że z chwilą pognania wójta przestała funkcjonować gmina, gdyż nie ma w niej uprawnionego urzędnika mogącego przejąć kompetencje kierownika jednostki. Skutkiem tego do czasu wyznaczenia komisarza urząd nie wydaje decyzji, nie płaci, nie zawiera umów.
Radni namaścili kandydata na to prestiżowe stanowisko, który przejmie lub już przejął obowiązki wójta, jednak temu zajmie trochę czasu zanim rozładuje powstałe zatory. Osobiście myślałem, że klubowicze z Naszej Gminy nie zdecydują się na forsowanie komisarza spośród swojego grona. Owszem wszędzie było pełno Adamowicza, czasami nawet obawiałem się, że otwierając lodówkę wyskoczy z niej ta przesympatyczna postać. Uważałem jednak, że to tylko robiona przy okazji kampania promocyjna przyszłego kandydata na wójta. By zostać komisarzem nie potrzebował się tak promować, bo Tusk nie musi nawet kojarzyć co to za jeden ten Adamowicz, by podjąć decyzję.
To logiczne, że opcja, która inicjuje referendum bierze na siebie odpowiedzialność za losy gminy po jego rozstrzygnięciu, jednak z co najmniej trzech powodów wypadałoby, by gminą zarządzał ktoś spoza tej ekipy a już na pewno nie przyszły kandydat na wójta.
Po pierwsze - radni odsunęliby od siebie podejrzenie o polityczny podtekst referendalnych działań.
Po drugie - rola komisarza wymagać będzie kilku radykalnych posunięć, w tym  organizacyjnych i etatowych, a pewnych rzeczy nie da się zrobić w - powiedzmy - delikatny sposób. Taka postawa może wskazywać na działania odwetowe radnych i chęć obsadzania swoich na stanowiskach, co skwapliwie wykorzystają przeciwnicy.
Po trzecie - już nie opozycyjna - większość rady musi się przed wyborami wykazać działaniem w swoich obwodach. Na złego, byłego wójta ciągle zwalać się nie da, a obdzielić jedenastu inwestycjami będzie trudno, bo oszczędności stopniały a zadłużanie gminy nie wchodzi w rachubę. Tymczasem komisarz zaabsorbowany będzie reorganizacją urzędu, bieżącymi sprawami administracyjnymi i kampanią wyborczą swoją i swojego zaplecza. Oj lekko nie będzie – przejrzyście też nie. Reasumując - zagranie Naszej Gminy jest niezwykle odważne i bardzo, bardzo ryzykowne.
Niemniej jednak w nowy 2014 rok powinniśmy wejść z optymizmem. Życząc mieszkańcom gminy mądrej władzy, a w miejsce zaistniałych podziałów konstruktywnej dyskusji, merytorycznej debaty nad tym, jakie rozwiązanie będą lepsze, jacy ludzie na samorządowe stanowiska bardziej się nadadzą, mam nadzieję, że bezpowrotnie opuści nas zacietrzewienie i ślepy upór a wszyscy na tym z pewnością skorzystamy.


Tekst opublikowany w nr 53 (269) Wspólnoty Międzyrzeckiej


Ps. Mijają dni i tygodnie a komisarza jak nie było, tak nie ma. Adwentowe wyczekiwanie w gminie trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz