czwartek, 14 listopada 2013

Władzo – coś ty za jedna!


Oprócz pragnienia, miłości, sławy i bogactwa kolejną pozycją na liście ludzkich dążeń jest władza. Mieć władzę, dzierżyć władzę, sprawować władzę albo po prostu ją posiąść - takie marzenia tkwią w podświadomości może nie każdego, ale wielu z nas. Za władzą przeważnie podąża sława i pieniądze, a i o miłość podobno łatwiej. Jest to naturalne ludzkie dążenie, bo homo sapiens jako zwierzę z natury stadne, musi mieć kogoś kto stoi ponad jednostką.

 


Od podstawowej komórki rodzinnej, po struktury państwie mamy do czynienia z kimś kto rządzi. Władza – gloryfikowana, albo znienawidzona jako wredny aparat ucisku - a jednak przeważnie pokornie poddajemy się jej surowym regułom. Oburzamy się gdy wymaga i lgniemy do niej w potrzebie a wręcz domagamy się opieki. Jako Polacy, przeważnie władzę oceniamy krytycznie wypominając jej nieudolność, ciemne interesy oraz gnębienie i działanie na szkodę danego podmiotu.

Na przekór powszechnym poglądom o słabości tych co nad nami, systematycznie bierzemy udział w jednym wielkim wyścigu po władzę. Na złamanie karku pędzimy w różnych biegach i na różnych dystansach po to, aby tylko nieliczni mogli upajać się sukcesem zdobywcy. Osiągniecie pozycji pana jakiegoś obszaru ludzkiej egzystencji uskrzydla nas, daje energię i poczucie nieograniczonych możliwości. Gdy władzę w końcu osiągniemy, - po pokonaniu pierwszego kryzysu wynikającego z brutalnej konfrontacji swoich kompetencji z wymaganiami stanowiska, reflektujemy się modyfikujemy styl rządzenia, uzupełniamy wiedzę i otaczamy się specjalistami.
Niektórzy - jak nasz wójt Mirosław Kapłan - pozostają jednak w świecie iluzji i złudzeń podbudowując się pochlebstwami co bardziej zagorzałych wielbicieli. Jeszcze inni otrzymując prawo decydowania, zachowują się jak szefowa jednej z  gminnych instytucji. Każdy, kto pamięta czasy zasadniczej służby wojskowej wie, że największymi szujami subkultury koszarowej zwanej falą, zostawali ci, którzy „za młodego” jako ciamajdy, najwięcej w dupę dostawali. Wystarczyło jeno dać takiemu władzę formalną np. podoficera albo nieformalną wynikającą z długości przymiaru krawieckiego, by uzewnętrzniała się bestia - typ potrafiący złamać nie jedną psychikę młodego chłopaka a często doprowadzić go do tragicznych rozwiązań. Wspomniana pani być może też nie miała łatwego życia a obsługa kasy stanowiła upokarzające zajęcie dla kogoś, w kim buzowała żądza władzy. Efektem tego są zszargane nerwy pracowników i paraliż podległej jej instytucji. 

Styl rządzenia jest jednocześnie stylem walki o władzę, bo władzę zdobyć to jedno, a utrzymać i godnie ją sprawować to drugie. Ekipa, która od wielu lat władała gminą boleśnie cierpiąc znosi nawet częściową jej utratę i do dzisiaj nie może się pozbierać. Jednocześnie wójt - po wygranych w pięknym stylu wyborach - osiada na laurach a następnie dziwi się, że jak to określił - niektórzy wbijają mu nóż w plecy.
Na szczęście niedoszli skrytobójcy zostaną wkrótce zdemaskowani i ukarani - jak tylko pojawią się w lokalach referendalnych.


  Tekst opublikowany w nr 45 (261) Wspólnoty Międzyrzeckiej 

1 komentarz:

  1. Małgorzata Hanas15 listopada 2013 16:46

    Prawdą jest, że władzę zdobyć to jedno, a utrzymać i godnie ją reprezentować to drugie. Ale władza w samorządzie, bo jak rozumiem o tym mowa w tekście, zawiera dodatkowy element, a mianowicie - służba. Będąc dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Międzyrzecu Podlaskim i dyrektorem Gminnej Biblioteki Publicznej w Międzyrzecu Podlaskim z/s w Jelnicy zawsze przyświecała mi odpowiedzialność i świadomość roli służebnej wobec mieszkańców Gminy Międzyrzec Podlaski. Niestety obecna władza nie wie, co to rola służebna wobec mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń