Oprócz
pragnienia, miłości, sławy i bogactwa kolejną pozycją na liście
ludzkich dążeń jest władza. Mieć władzę, dzierżyć władzę,
sprawować władzę albo po prostu ją posiąść - takie marzenia
tkwią w podświadomości może nie każdego, ale wielu z nas. Za
władzą przeważnie podąża sława i pieniądze, a i o miłość
podobno łatwiej. Jest to naturalne ludzkie dążenie, bo homo
sapiens jako zwierzę z natury stadne, musi mieć kogoś kto stoi
ponad jednostką.
Od
podstawowej komórki rodzinnej, po struktury państwie mamy do
czynienia z kimś kto rządzi. Władza – gloryfikowana, albo
znienawidzona jako wredny aparat ucisku - a jednak przeważnie
pokornie poddajemy się jej surowym regułom. Oburzamy się gdy
wymaga i lgniemy do niej w potrzebie a wręcz domagamy się
opieki. Jako Polacy, przeważnie władzę oceniamy krytycznie
wypominając jej nieudolność, ciemne interesy oraz gnębienie i
działanie na szkodę danego podmiotu.
Na
przekór powszechnym poglądom o słabości tych co nad nami,
systematycznie bierzemy udział w jednym wielkim wyścigu po władzę.
Na złamanie karku pędzimy w różnych biegach i na różnych
dystansach po to, aby tylko nieliczni mogli upajać się sukcesem
zdobywcy. Osiągniecie pozycji pana jakiegoś obszaru ludzkiej
egzystencji uskrzydla nas, daje energię i poczucie nieograniczonych
możliwości. Gdy władzę w końcu osiągniemy, - po pokonaniu
pierwszego kryzysu wynikającego z brutalnej konfrontacji swoich
kompetencji z wymaganiami stanowiska, reflektujemy się
modyfikujemy styl rządzenia, uzupełniamy wiedzę i otaczamy się
specjalistami.
Niektórzy - jak nasz wójt Mirosław Kapłan -
pozostają jednak w świecie iluzji i złudzeń podbudowując się
pochlebstwami co bardziej zagorzałych wielbicieli. Jeszcze
inni otrzymując prawo decydowania, zachowują się jak szefowa
jednej z gminnych instytucji. Każdy, kto pamięta czasy
zasadniczej służby wojskowej wie, że największymi szujami
subkultury koszarowej zwanej falą, zostawali ci, którzy „za
młodego” jako ciamajdy, najwięcej w dupę dostawali. Wystarczyło
jeno dać takiemu władzę formalną np. podoficera albo nieformalną
wynikającą z długości przymiaru krawieckiego, by uzewnętrzniała
się bestia - typ potrafiący złamać nie jedną psychikę młodego
chłopaka a często doprowadzić go do tragicznych rozwiązań.
Wspomniana pani być może też nie miała łatwego życia a obsługa
kasy stanowiła upokarzające zajęcie dla kogoś, w kim buzowała
żądza władzy. Efektem tego są zszargane nerwy pracowników i
paraliż podległej jej instytucji.
Styl
rządzenia jest jednocześnie stylem walki o władzę, bo władzę
zdobyć to jedno, a utrzymać i godnie ją sprawować to drugie.
Ekipa, która od wielu lat władała gminą boleśnie cierpiąc znosi
nawet częściową jej utratę i do dzisiaj nie może się pozbierać.
Jednocześnie wójt - po wygranych w pięknym stylu wyborach - osiada
na laurach a następnie dziwi się, że jak to określił - niektórzy
wbijają mu nóż w plecy.
Na
szczęście niedoszli skrytobójcy zostaną wkrótce zdemaskowani i
ukarani - jak tylko pojawią się w lokalach referendalnych.
Tekst opublikowany w nr 45 (261) Wspólnoty Międzyrzeckiej
Prawdą jest, że władzę zdobyć to jedno, a utrzymać i godnie ją reprezentować to drugie. Ale władza w samorządzie, bo jak rozumiem o tym mowa w tekście, zawiera dodatkowy element, a mianowicie - służba. Będąc dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Międzyrzecu Podlaskim i dyrektorem Gminnej Biblioteki Publicznej w Międzyrzecu Podlaskim z/s w Jelnicy zawsze przyświecała mi odpowiedzialność i świadomość roli służebnej wobec mieszkańców Gminy Międzyrzec Podlaski. Niestety obecna władza nie wie, co to rola służebna wobec mieszkańców.
OdpowiedzUsuń