Nie licząc zadymy referendalnej, nasza rada gminna w tym
miesiącu nie próżnuje. 4 listopada rajcy
zebrali się na sesji wnioskowanej przez wójta Mirosława, aby dołożyć nieco kasy
na oświatę, bo większości szkół zabrakło na pobory. Kapłan nie zdecydował się
na przetrzymanie belfrów do przewidzianej w harmonogramie na 13 listopada sesji,
obawiając się zapewne fali pozwów i związanych z tym kosztów. Pomimo tradycyjnego olania spotkania przez
wójta, radni stawili się karnie i przesunęli niezbędne środki na wypłaty. Narzekając
przy tym co nie miara, należną dietę wzięli (ja też wziąłem, bo polazłem tam z
przyzwyczajenia).
Pozostałe sprawy obrobiono
13 listopada. Kapłana oczywiście w tym dniu wezwały pilne sprawy do stolicy.
W imieniu włodarza pojawił się doradca z
kierownikami. Na tle takiego stanu
rzeczy Przewodniczący Pietruk oraz Adamowicz nabrali wątpliwości
formalnoprawnych, czy ci panowie mają prawną delegację do występowania w
imieniu wójta, gdy ten nikogo pisemnie nie upoważnił. Na te i inne wątpliwości
zobowiązał się odpowiedzieć prawnik – na
piśmie – kiedyś.
Czy na sesji było coś istotnego? Owszem – zmieniano budżet. Inwestycje
przygotowywane od kilku miesięcy ruszyły lub jak zwykle ruszą lada dzień. Na temat sztandarowego gminnego produktu w postaci przystani kajakowej powiedziano i
napisano już wszystko, no może poza zdaniem sołtysa Tuliłowa, który twierdzi,
że w cenie wiaty wyremontowano kilometr drogi i dwa czy trzy przepusty. Ostatecznie stanęło
na 300 - 350 m drogi podsypanej wywrotką piasku. Nieco później szefowie ze
spółki wodnej orzekli, że żaden przepust
nie był tam remontowany. Ponadto radni - jak zwykle - wyrazili swoje obawy o
terminowe zakończenie rozbełtanych robót budowlanych, a nadkierownik
Mikołajczuk zapewnił, że jak zwykle wszystko jest pod kontrolą. Podatki
przyklepano na dotychczasowym poziomie, bo nie wypadało inaczej. Obwieszczono też koszt zabawy referendalnej
na ok. 31 tys. zł. Ktoś pożalił się na kolejki przy kasie gminnej w okresie opłat za śmieci.
Władza zamierza dogadać się z bankiem,
by mieszkańcy mogli tam stać w kolejce, ale nie płacąc prowizji. Wpłaty u
sołtysów na razie się nie przewiduje, bo pewnie nie zechcą za darmo zbierać, a
i tych też ktoś musi rozliczyć.
Kilka dni później obradowali sołtysi - nas wójt lubi i był
obecny na spotkaniu . Pożalił się na burmistrza Grzyba, że se leci z
podłączeniem Berezowskiej kanalizacji. Wytłumaczył, że nie da przyznanych przez
radę spółce wodnej 20 tysięcy na rowy, które ona sobie upatrzyła tylko na te,
które on - Wójt, uważa za konieczne do czyszczenia. Ponadto zapowiedział cieniutki roczek 2014,
bo subwencja mniejsza o 1,8 mln i jeszcze 1,4 mln do zwrotu za nieodprowadzony
podatek od dróg. Ogólnie rzecz ujmując już w gminie nie piszczy a porządnie zgrzyta.
Jeszcze rok takich rządów Kapłana ,a gmina pójdzie z torbami.
OdpowiedzUsuńKto i komu płaci podatek od dróg i dlaczego?Na jakiej podstawie prawnej gmina ma płacić za drogi należące do skarbu państwa?
OdpowiedzUsuń