wtorek, 16 lipca 2013

Narada sołtysów i komisja oświaty

Jak w każdy II poniedziałek miesiąca debatowali sołtysi gminy Międzyrzec Podlaski

Na dzisiejszym (15 lipca) spędzie, było nas niewielu, a i wójt też nie zdążył dojechać. Władzę reprezentował duet w składzie kierownik Mikołajczuk i sekretarz/doradca (według uznania skreślić) Kurkus. Ten pierwszy chyba jeszcze nie przywykł do tego, że w czasie, gdy jeden mówi pozostali sołtysi chętnie gadają utrudniając mówiącemu. Jednak stanowcze dawanie do zrozumienia zebranym, kto tu siedzi za stołem prezydialnym raczej nie przypadło do gustu zebranemu chłopstwu, a tym samym nie przysporzyło sympatii do osoby kierownika. Z tego, co utkwiło mi w pamięci to to, że po gminie krąży równiarka, która utknęła w Żabcach z powodu deszczy. Realizowane są drobne naprawy dróg w niektórych miejscowościach przy niewielkim użyciu kruszywa. Ciągle wałkują się zamówienia i przetargi związane z funduszem sołeckim - po części wynikające z utrudnionego kontaktu z zainteresowanymi sołtysami. Podobnie wlecze się zawarcie formalnych umów z miastem na odbiór ścieków z Berezy. Tymczasem niezamknięte końcówki instalacji kanalizacyjnej zbierają wodę opadową, która wybija na innych, niżej położonych posesjach. Wylewy te są wzbogacane nieczystościami tych, którzy przedwcześnie (i chyba bezprawnie) podłączyli się do nieczynnej kanalizacji. Ruszają inwestycje typu świetlice oraz drogi wcześniej zaklepane w budżecie. W przypadku dróg sprawę komplikuje konieczność nowego wytyczania ich przebiegu z uwagi na fakt, iż często podbudowa została wykonana bez planów, na oko i niekoniecznie mieszczą się one w obrębie gminnej działki - czyli na razie wszystko w rękach geodetów. Temat palący to śmieci i zasady ich odbioru. Spodziewaliśmy się dzisiaj dostać worki i jakieś harmonogramy, lecz wszystko wskazuje, że trzeba jeszcze przynajmniej na tydzień uzbroić się w cierpliwość. A tak na marginesie, to już widziałem osoby wpłacające za odbiór śmieci do gminnej kasy. Sporo czasu zajęła nam dyskusja na temat gminnej spółki wodnej, tylko że nic ona nie wniosła i wnieść nie mogła, bo adresat nie ten.

Ponieważ szykuje się jakaś rewolucja etatowa (czytaj cięcia etatowe) w bibliotece gminnej, a w piśmie dyrektor Kwaśniewskiej skierowanym do rady celem zaopiniowania padło sformułowanie mówiące o związku tych działań z umieszczeniem siedzib stowarzyszeń w bibliotekach  m/innymi naszego SILT-u, udałem się też na dzisiejsze obrady Komisji Oświaty... Rady Gminy.  Radni po raz kolejny usiłowali rozpytać dyrektorkę zanim wypowiedzą się w sprawie cięć etatowych. Niestety Pani Kwaśniewska pomimo zapewnień o swojej obecności skierowanych do przewodniczącego Adamowicza, zdołała się wcześniej bez słowa  z gminy ewakuować olewając szacowne grono radnych i nas, którzy też chcieli Panią dyrektor o coś zapytać. Nie oznacza to jednak, że komisja wzięła dietę za nic, bo gorącego tematu do dyskusji dostarczył wójt zwalniając nagle chociaż raczej spodziewanie dyrektorkę rogoźnickiej podstawówki Panią Herdę. Przez ponad godzinę tęgie, komisyjne głowy usiłowały dopatrzyć się jakiegoś przekonywującego argumentu przemawiającego za tą decyzją i jakiejkolwiek uzasadnionej winy zwolnionej dyrektorki - nie znalazły. Rozpytana na tę okoliczność prezes powiatowego ZNP Pani Sidoruk podzieliła, a wręcz pogłębiła przekonanie radnych, co do bezpodstawnego wywalenia Herdy. Wątpliwości nie rozwiało również pismo wójta, które w formie odpowiedzi na zapytanie rady skierował do nich. Na podstawie ogromnej liczby przytoczonych w nim artykułów i paragrafów różnorodnego prawa, wyroków Sądu Najwyższego a może i nawet ostatecznego, Pan Kapłan doszedł do konkluzji, że w tej sprawie wszystko jest tajne albo poufne i - chociaż bardzo tego pragnie - to wredne przepisy prawa nie pozwalają mu nic w tej sprawie ujawnić. Ponieważ ani wójt, ani nikt inny odpowiedzialny, z radnymi w tej sprawie gadać również nie chciał, wszystko wskazuje na to, że temat zostanie podjęty na zwołanej w trybie nadzwyczajnym sesji Rady Gminy jeszcze w lipcu tego roku (pierwotnie sesja lipcowa nie była planowana).
W ten oto sposób - przepełniony miłością bliźniego i kulturą gminnej polityki - wróciłem do domu, by swoimi, być może wypaczonymi spostrzeżeniami, podzielić się z czytelnikami.

1 komentarz:

  1. ,,Przepełniony miłością bliźniego i kulturą..." - to by było śmieszne, gdyby nie było żałosne.

    OdpowiedzUsuń