środa, 3 kwietnia 2013

Niekulturalnie o kulturze c.d.


Obszerne fragmenty ukazały się w numerach 13 i 14 Wspólnoty Międzyrzeckiej



Zdaniem mówiącym o tym, że kasa z budżetu GOK wydawana jest na kiełbasę i biesiady wzajemnie adorujących się zespołów śpiewaczych zamieszczonym w numerze 12. Wspólnoty, nieźle nagrabiłem sobie u pań z zespołów śpiewaczych.

Oczywiście, może być to przykre stwierdzenie dla osób, które w dobrej wierze, oprócz intensywnych treningów nad emisją swojego głosu, przez kilka dni z rzędu zasuwają społecznie przygotowując imprezę. Zespoły naharują się po łokcie, znajdą sponsorów, zrobią świetną zabawę i jeszcze ktoś się tego czepia? Faktem jest, że z reguły GOK dokładał do interesu finansując jakiś tam element imprezy i niekoniecznie jest to kiełbasa.
Przyjrzyjmy się więc uczestnikom takiego wydarzenia kulturalnego, zakładając, że nie są to dożynki, które rządzą się troszeczkę innymi prawami:
Przeważnie bierze w nim udział kilka w porywach do kilkunastu wieloosobowych zespołów, paru radnych i lokalnych działaczy, stary lub obecny wójt, sponsorzy i ktoś tam jeszcze. Czyli swoiste towarzystwo wzajemnej adoracji. Ja zaśpiewam tobie tu przyśpiewasz mi – będziemy szerzyć kulturę.
Przeważnie brakuje jednak tam zwykłych mieszkańców – bezpośrednich odbiorców produktu kulturalnego. Padnie zaraz głos, że zazwyczaj na prezentację zespołów zaprasza się ludzi z wioski, ale nie przychodzą. Ja osobiście, nie będąc sołtysem też bym nie poszedł chociaż uwielbiam ludowe melodie. Nie poszedłbym, bo źle bym się czuł w otoczeniu  przygotowanych stołów biesiadnych, które są nieodłącznym elementem dekoracji takiej imprezy. Jeżeli przedsięwzięcie kulturalne nie daje przestrzeni na nieskrępowany i ogólno dostępny udział w nim publiczności to oznacza, że nie spełnia misji szerzenia i upowszechniania kultury w gminie, co jest jej statutowym zadaniem.
Nie występuje wówczas nawet czynnik integracyjny społeczności lokalnej. Tym samym zasadność nawet częściowego finansowania ze środków publicznych takich przedsięwzięć budzi moje ogromne wątpliwości.
   Narzekamy na młodzież, że niechętnie przyłącza się  do zespołów, że inna, niedobra... Tylko czy my mamy dla niej tam miejsce? Gdzie przyciągający młodych repertuar? Gdzie wspólne przebywanie, działanie i zabawa? Owszem nieźle to wychodzi w Zaściankach, gdzie jest zespół dziecięcy a kobiety potrafią zorganizować otwartą imprezę plenerową. Coś dzieje się w Rogoźnicy. A gdzie indziej?  
Jak wygląda współpraca ze szkołami, które z takich czy innych okazji przygotowują wspaniałe spektakle i przedstawienia, po czym często kilkumiesięczna praca dzieci i nauczycieli prezentowana jest jednorazowo, garstce rodziców. Dlaczego nie ma szkół na naszych folklorystycznych imprezach? 
Nasuwa mi się tylko jedna odpowiedź: Ważniejsza jest nasza, opacznie rozumiana polska gościnność, niż szeroko rozumiana kultura i jej rozwój.
W tym samym artykule, stwierdziłem, że należałoby zainwestować w szkolenie ze sztuki, uważnego słuchania. Wniosek taki nasunął mi się, gdy obserwowałem posiedzenie komisji oświatowej w Maniach - dyskusji, która momentami przybierała formę kłótni. Gdyby ktoś z aktywnych uczestników tamtej debaty mógł wyjść ze swojej skóry, stanąć z boku i przyjrzeć się mówcom dostrzegłby, że większość z nich odnosiła się do innych rzeczy niż te, o których mówili ich adwersarze. Z zacietrzewieniem zbijane były argumenty, które w ogóle nie padały, nakręcając tym samym spiralę konfliktu.
Do takiego szkolenia raczej nie dojdzie. Jednak, gdyby każdy z nas bardziej dążył do zrozumienia tego, co chce powiedzieć druga osoba a nie do tego, co ja w swojej wyobraźni chciałbym od niej usłyszeć, to uniknęlibyśmy wielu przykrych nieporozumień i zaoszczędzili mnóstwo energii oraz cennego czasu. Pamiętajmy, że umiejętność uważnego słuchania jest jednocześnie wyznacznikiem poziomu naszej kultury i rozwoju społecznego.


10 komentarzy:

  1. Pisze Pan o braku współpracy ze szkołami, ale czy one tego chcą? Imprezy kulturalne najczęściej odbywają siew dni wolne od pracy. Jako mieszkaniec gminy zaobserwowałam dziwną sytuację, otóż raz w roku odbywają się dożynki, a ile pocztów sztandarowych ze szkół uczestniczy w nich? Myślę, że dostają zaproszenia wszystkie. Już chyba ten sam fakt pozostawia wiele do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie sposób w jednostronicowym tekście uwzględnić wszystkich aspektów bardzo złożonego problemu. Podejście szkół do pełnienia funkcji kulturalnych i otwarcie ich dla lokalnych społeczności to osobny temat do dyskusji. Nauczyciel - społecznik i otwarta dla mieszkańców szkoła, żyjąca tym co się dzieje w okolicy, staje się rzadkością. Wątek ciekawy i warty jest głębszej analizy.

    OdpowiedzUsuń
  3. W swojej wypowiedzi na temat kultury porusza Pan różne aspekty. Jednym z nich jest sformułoweane pytanie, dlaczego szkół nie ma na imprezach folklorystycznych? Ja zaś odwrócę pytanie, dlaczego w szkołach brak jest zespołów folklorystycznych ? Co z naszą tradycją i zwyczajami przekazywanymi dla młodego pokolenia? Jak nasze dzieci i młodzież reagują na kulturę folklorystyczną ? Dlaczego z taka pogardą i brakiem szacunku?
    Kultura to moim zdaniem elitarna działalność, która swym zasięgiem obejmuje bardzo szerokie spektrum działań. Jednym z nich jest też nasza polska gościnność, która za granicą jest odbierana jako bardzo wartościowa i pozytywna cecha.Więc moim zdaniem komentowanie przez Pana tej gościnności jest troche niezrozumiałe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic dodać, nic ująć - z tym że gościnność można rozumieć dwojako.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem prostą osobą, tak więc proszę niech mi Pan wyjaśni rozumianą przez Pana dwojako gościnność.

      Usuń
    2. Gościnność może mieć zarówno konstruktywny jak i destruktywny charakter(dla szerzenia kultury). W opisanych przeze mnie sytuacjach tych pierwszych cech zbyt wiele nie dostrzegam. Oczywiście każdy może mieć inne doświadczenia i sądzić inaczej.

      Usuń
  5. Teraz próbuje się zmieniać tradycję i otwierać imprezy dla ludzi, zaczyna się coś dziać w kulturze także dla dzieci, ale Pan jakoś tego nie zauważa. O co tu naprawdę chodzi? A ten pomysły na temat szkolenia z zakresu odbioru kultury? Niby kto jest tym zainteresowany?
    A swoją drogą, to pewne Pańskie stwierdzenia są raczej przykre dla członków zespołów.Dlaczego Pan się czepia?
    A może zacząć w końcu szukać czegoś pozytywnego? Pan jako lider zapewne wie, że lepiej wzmacniać dobro niż wrzucać takie ,,kamyki" do ogródka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Owszem wzmacnianie pozycji "dobra" jest podstawą działalności liderskiej. Jeśli otwiera się imprezy dla ludzi to świetnie. Napisałem "szkolenie ze sztuki, uważnego słuchania" - jest przydatne po to to aby również umieć czytać ze zrozumieniem z czym jak widać bywają problemy.

    OdpowiedzUsuń
  7. A jaki Pan znowu problem dostrzega? To może Pan wyjaśni, co Pan miał na myśli pisząc ,,szkolenie ze sztuki", bo przeciętny odbiorca zrozumie to jako ,,szkolenie z zakresu odbioru kultury".
    Dygresja: A tak na marginesie, to słowo ,,sztuka" nasuwa skojarzenie ze sformułowaniem z klasyki filmu polskiego: ,,Jak się ma przed sobą taka sztukę, to trudno zachować kulturę".

    OdpowiedzUsuń
  8. Dr Ewa Lewandowska-Tarasiuk

    Sztuka milczenia i słuchania
    Sztuka umiejętności milczenia i uważnego słuchania innych to niezwykle istotne atrybuty retorycznej sprawności językowej.
    Więcej na ten temat: http://prestiz.info.pl/Felieton,389.html

    OdpowiedzUsuń