Obszerne fragmenty ukazały się w numerach 13 i 14 Wspólnoty Międzyrzeckiej
Zdaniem mówiącym
o tym, że kasa z budżetu GOK wydawana jest na kiełbasę i biesiady
wzajemnie adorujących się zespołów śpiewaczych zamieszczonym w numerze 12. Wspólnoty, nieźle nagrabiłem sobie u pań
z zespołów śpiewaczych.
Oczywiście,
może być to przykre stwierdzenie dla osób, które w dobrej wierze, oprócz
intensywnych treningów nad emisją swojego głosu, przez kilka dni z rzędu
zasuwają społecznie przygotowując imprezę. Zespoły naharują się po łokcie,
znajdą sponsorów, zrobią świetną zabawę i jeszcze ktoś się tego czepia? Faktem
jest, że z reguły GOK dokładał do interesu finansując jakiś tam element imprezy
i niekoniecznie jest to kiełbasa.
Przyjrzyjmy
się więc uczestnikom takiego wydarzenia kulturalnego, zakładając, że nie są to
dożynki, które rządzą się troszeczkę innymi prawami:
Przeważnie bierze
w nim udział kilka w porywach do kilkunastu wieloosobowych zespołów, paru radnych
i lokalnych działaczy, stary lub obecny wójt, sponsorzy i ktoś tam jeszcze.
Czyli swoiste towarzystwo wzajemnej adoracji. Ja zaśpiewam tobie tu
przyśpiewasz mi – będziemy szerzyć kulturę.
Przeważnie
brakuje jednak tam zwykłych mieszkańców – bezpośrednich odbiorców produktu
kulturalnego. Padnie zaraz głos, że zazwyczaj na prezentację zespołów zaprasza
się ludzi z wioski, ale nie przychodzą. Ja osobiście, nie będąc sołtysem też
bym nie poszedł chociaż uwielbiam ludowe melodie. Nie poszedłbym, bo źle bym
się czuł w otoczeniu przygotowanych
stołów biesiadnych, które są nieodłącznym elementem dekoracji takiej imprezy.
Jeżeli przedsięwzięcie kulturalne nie daje przestrzeni na nieskrępowany i ogólno
dostępny udział w nim publiczności to oznacza, że nie spełnia misji szerzenia i upowszechniania
kultury w gminie, co jest jej statutowym zadaniem.
Nie występuje
wówczas nawet czynnik integracyjny społeczności lokalnej. Tym samym zasadność
nawet częściowego finansowania ze środków publicznych takich przedsięwzięć
budzi moje ogromne wątpliwości.
Narzekamy
na młodzież, że niechętnie przyłącza się
do zespołów, że inna, niedobra... Tylko czy my mamy dla niej tam miejsce?
Gdzie przyciągający młodych repertuar? Gdzie wspólne przebywanie, działanie i
zabawa? Owszem nieźle to wychodzi w Zaściankach, gdzie jest zespół dziecięcy a kobiety
potrafią zorganizować otwartą imprezę plenerową. Coś dzieje się w Rogoźnicy. A gdzie
indziej?
Jak wygląda
współpraca ze szkołami, które z takich czy innych okazji przygotowują wspaniałe
spektakle i przedstawienia, po czym często kilkumiesięczna praca dzieci i nauczycieli
prezentowana jest jednorazowo, garstce rodziców. Dlaczego nie ma szkół na
naszych folklorystycznych imprezach?
Nasuwa mi się
tylko jedna odpowiedź: Ważniejsza jest nasza, opacznie rozumiana polska
gościnność, niż szeroko rozumiana kultura i jej rozwój.
W tym samym artykule,
stwierdziłem, że należałoby zainwestować w szkolenie ze sztuki, uważnego
słuchania. Wniosek taki nasunął mi się, gdy obserwowałem posiedzenie komisji
oświatowej w Maniach - dyskusji, która momentami przybierała formę kłótni.
Gdyby ktoś z aktywnych uczestników tamtej debaty mógł wyjść ze swojej skóry,
stanąć z boku i przyjrzeć się mówcom dostrzegłby, że większość z nich
odnosiła się do innych rzeczy niż te, o których mówili ich adwersarze. Z
zacietrzewieniem zbijane były argumenty, które w ogóle nie padały, nakręcając
tym samym spiralę konfliktu.
Do takiego
szkolenia raczej nie dojdzie. Jednak, gdyby każdy z nas bardziej dążył do
zrozumienia tego, co chce powiedzieć druga osoba a nie do tego, co ja w swojej wyobraźni
chciałbym od niej usłyszeć, to uniknęlibyśmy wielu przykrych nieporozumień i
zaoszczędzili mnóstwo energii oraz cennego czasu. Pamiętajmy, że umiejętność
uważnego słuchania jest jednocześnie wyznacznikiem poziomu naszej kultury i
rozwoju społecznego.
Pisze Pan o braku współpracy ze szkołami, ale czy one tego chcą? Imprezy kulturalne najczęściej odbywają siew dni wolne od pracy. Jako mieszkaniec gminy zaobserwowałam dziwną sytuację, otóż raz w roku odbywają się dożynki, a ile pocztów sztandarowych ze szkół uczestniczy w nich? Myślę, że dostają zaproszenia wszystkie. Już chyba ten sam fakt pozostawia wiele do myślenia.
OdpowiedzUsuńNie sposób w jednostronicowym tekście uwzględnić wszystkich aspektów bardzo złożonego problemu. Podejście szkół do pełnienia funkcji kulturalnych i otwarcie ich dla lokalnych społeczności to osobny temat do dyskusji. Nauczyciel - społecznik i otwarta dla mieszkańców szkoła, żyjąca tym co się dzieje w okolicy, staje się rzadkością. Wątek ciekawy i warty jest głębszej analizy.
OdpowiedzUsuńW swojej wypowiedzi na temat kultury porusza Pan różne aspekty. Jednym z nich jest sformułoweane pytanie, dlaczego szkół nie ma na imprezach folklorystycznych? Ja zaś odwrócę pytanie, dlaczego w szkołach brak jest zespołów folklorystycznych ? Co z naszą tradycją i zwyczajami przekazywanymi dla młodego pokolenia? Jak nasze dzieci i młodzież reagują na kulturę folklorystyczną ? Dlaczego z taka pogardą i brakiem szacunku?
OdpowiedzUsuńKultura to moim zdaniem elitarna działalność, która swym zasięgiem obejmuje bardzo szerokie spektrum działań. Jednym z nich jest też nasza polska gościnność, która za granicą jest odbierana jako bardzo wartościowa i pozytywna cecha.Więc moim zdaniem komentowanie przez Pana tej gościnności jest troche niezrozumiałe.
Nic dodać, nic ująć - z tym że gościnność można rozumieć dwojako.
OdpowiedzUsuńJestem prostą osobą, tak więc proszę niech mi Pan wyjaśni rozumianą przez Pana dwojako gościnność.
UsuńGościnność może mieć zarówno konstruktywny jak i destruktywny charakter(dla szerzenia kultury). W opisanych przeze mnie sytuacjach tych pierwszych cech zbyt wiele nie dostrzegam. Oczywiście każdy może mieć inne doświadczenia i sądzić inaczej.
UsuńTeraz próbuje się zmieniać tradycję i otwierać imprezy dla ludzi, zaczyna się coś dziać w kulturze także dla dzieci, ale Pan jakoś tego nie zauważa. O co tu naprawdę chodzi? A ten pomysły na temat szkolenia z zakresu odbioru kultury? Niby kto jest tym zainteresowany?
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, to pewne Pańskie stwierdzenia są raczej przykre dla członków zespołów.Dlaczego Pan się czepia?
A może zacząć w końcu szukać czegoś pozytywnego? Pan jako lider zapewne wie, że lepiej wzmacniać dobro niż wrzucać takie ,,kamyki" do ogródka.
Owszem wzmacnianie pozycji "dobra" jest podstawą działalności liderskiej. Jeśli otwiera się imprezy dla ludzi to świetnie. Napisałem "szkolenie ze sztuki, uważnego słuchania" - jest przydatne po to to aby również umieć czytać ze zrozumieniem z czym jak widać bywają problemy.
OdpowiedzUsuńA jaki Pan znowu problem dostrzega? To może Pan wyjaśni, co Pan miał na myśli pisząc ,,szkolenie ze sztuki", bo przeciętny odbiorca zrozumie to jako ,,szkolenie z zakresu odbioru kultury".
OdpowiedzUsuńDygresja: A tak na marginesie, to słowo ,,sztuka" nasuwa skojarzenie ze sformułowaniem z klasyki filmu polskiego: ,,Jak się ma przed sobą taka sztukę, to trudno zachować kulturę".
Dr Ewa Lewandowska-Tarasiuk
OdpowiedzUsuńSztuka milczenia i słuchania
Sztuka umiejętności milczenia i uważnego słuchania innych to niezwykle istotne atrybuty retorycznej sprawności językowej.
Więcej na ten temat: http://prestiz.info.pl/Felieton,389.html