Zamiast kasy wydawanej z budżetu GOK na kiełbasę i biesiady, wzajemnie adorujących i osłuchujących się zespołów należałoby w pierwszej kolejności zainwestować w szkolenie działaczy ze sztuki, uważnego słuchania i rozumienia tego, co mówi druga osoba. Ta, niewątpliwie trudna umiejętność stanowi podstawę owocnego dialogu społecznego i porozumienia nawet bardzo różniących się podmiotów.
Urszula Szubińska - dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury
- 22 lutego zaprosiła do gmachu w Maniach radnych z Komisji Oświatowej oraz przedstawicieli grup kulturotwórczych w
gminie, powołanych do tworzonej Rady Kultury. Pomysł wspólnego przedyskutowania
problemów z udziałem czynnika społecznego i samorządowego jest godny
podziwu i naśladowania. Tym bardziej, że do skostniałej przez lata struktury
GOK-u dołączyły nowe trudności i spory związane ze wsparciem zespołów
śpiewaczych oraz utrzymaniem kosztownej siedziby ośrodka. Niestety już na samym
początku spotkania doszło do konfliktu interesów. Część kobiet śpiewających nie
mogła sobie przypomnieć, iż na jednym z wcześniejszych spotkań wyłoniły spośród
siebie trzyosobową reprezentację do Rady
Kultury. Panie zaczęły postulować, by każdy zespół miał w niej swego reprezentanta.
Tym samym szlag trafił próbę ukonstytuowania się tworzonej Rady i wyboru jej zarządu.
Babską zawieruchę uciął Krzysztof Adamowicz oficjalnym
rozpoczęciem obrad.
Po krótkiej, w miarę rzeczowej dyskusji emocje wróciły. Skupiły się wokół Tadeusza
Sójki – muzyka i instruktora dogrywającego niektórym zespołom. Dotychczas
miał on płacone za przygrywanie kobietom, jednak na bazie protestu kolegów
grających w tym czasie za friko zmieniono reguły gry i zdecydowano, że kasę
(dietę) dostawać będą członkowie zespołów jedynie za występy zewnętrzne. Przekaz
nie był chyba jednak zbyt jasny i zrozumiały, bo Sójka dalej przygrywał
śpiewaczkom licząc bodaj na zwrot kosztów dojazdu. Dyrektor Szubińska odmówiła zapłaty
więc muzyk poskarżył się radnym, a ci zobowiązali dyrektorkę do udzielenia mu pisemnej
odpowiedzi.
Dyrektor Szubińska chciała zainicjować proces
wypracowania wizji i wprowadzania nowych zasad funkcjonowania gminnej kultury. Dotąd obszary takie, jak pozaszkolne życie
kulturalne dzieci i młodzieży, wyszukiwanie i wspieranie rozwoju rodzimych
talentów, czy wprowadzanie mieszkańców w świat sztuki było realizowane marginalnie. Wyzwania czekają również biblioteki. Podczas spotkania wystąpiła też dyrektor Grażyna
Kwaśniewska, która w obszernym planie działania Gminnej Biblioteki Publicznej
zaprezentowała wizję wymiany tabliczek, modernizacji stołów i czegoś tam
jeszcze w podległych placówkach.
Posiadamy dobrze rozwiniętą
sieć filii i punktów bibliotecznych, lecz to nie wystarczy do utrzymania mimo
wszystko spadającego zainteresowania książką. Chcąc lub nie, biblioteki muszą
wchodzić w rejony działalności ośrodka kultury, w ten sposób mogą doskonale
uzupełniać ofertę oraz zwiększać dostępność jej w środowisku. Powstaje jednak
pytanie. Czy jest sens utrzymywania odrębności dwóch instytucji funkcjonujących
w zbieżnych ze sobą obszarach?
Nieprzyjemne starcia miały jeszcze miejsce po zamknięciu
obrad co sprawiło, że spotkanie
zakończyło się w jeszcze gorszej atmosferze niż zaczęło. No, ale cóż - tak
wygląda nasza lokalna kultura.
Powyższy tekst został opublikowany w nr 12 (227) Wspólnoty Międzyrzeckiej
"Grażyna Kwaśniewska, która w obszernym planie działania Gminnej Biblioteki Publicznej zaprezentowała wizję wymiany tabliczek, modernizacji stołów i czegoś tam jeszcze w podległych placówkach". Zaiste, cóż za ambitny plan.
OdpowiedzUsuń