środa, 20 marca 2013

Niekulturalnie o kulturze



Zamiast kasy wydawanej z budżetu GOK na kiełbasę i biesiady, wzajemnie adorujących i osłuchujących się zespołów należałoby w pierwszej kolejności zainwestować w szkolenie działaczy ze sztuki, uważnego słuchania i rozumienia tego, co mówi druga osoba. Ta, niewątpliwie trudna umiejętność stanowi podstawę owocnego dialogu społecznego i porozumienia nawet bardzo różniących się podmiotów.

Urszula Szubińska - dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury - 22 lutego zaprosiła do gmachu w Maniach  radnych z Komisji Oświatowej oraz przedstawicieli grup kulturotwórczych w gminie, powołanych do tworzonej Rady Kultury. Pomysł wspólnego przedyskutowania problemów z udziałem czynnika społecznego i samorządowego jest godny podziwu i naśladowania. Tym bardziej, że do skostniałej przez lata struktury GOK-u dołączyły nowe trudności i spory związane ze wsparciem zespołów śpiewaczych oraz utrzymaniem kosztownej siedziby ośrodka. Niestety już na samym początku spotkania doszło do konfliktu interesów. Część kobiet śpiewających nie mogła sobie przypomnieć, iż na jednym z wcześniejszych spotkań wyłoniły spośród siebie trzyosobową reprezentację  do Rady Kultury. Panie zaczęły postulować, by każdy zespół miał w niej swego reprezentanta. Tym samym szlag trafił próbę ukonstytuowania się tworzonej Rady i wyboru jej zarządu. Babską zawieruchę uciął Krzysztof Adamowicz oficjalnym rozpoczęciem obrad.
Po krótkiej, w miarę rzeczowej dyskusji emocje wróciły. Skupiły się wokół Tadeusza Sójki – muzyka i instruktora dogrywającego niektórym zespołom. Dotychczas miał on płacone za przygrywanie kobietom, jednak na bazie protestu kolegów grających w tym czasie za friko zmieniono reguły gry i zdecydowano, że kasę (dietę) dostawać będą członkowie zespołów jedynie za występy zewnętrzne. Przekaz nie był chyba jednak zbyt jasny i zrozumiały, bo Sójka dalej przygrywał śpiewaczkom licząc bodaj na zwrot kosztów dojazdu. Dyrektor Szubińska odmówiła zapłaty więc muzyk poskarżył się radnym, a ci zobowiązali dyrektorkę do udzielenia mu pisemnej odpowiedzi.
Dyrektor Szubińska chciała zainicjować proces wypracowania wizji i wprowadzania nowych zasad funkcjonowania gminnej kultury. Dotąd obszary takie, jak pozaszkolne życie kulturalne dzieci i młodzieży, wyszukiwanie i wspieranie rozwoju rodzimych talentów, czy wprowadzanie mieszkańców w świat sztuki było realizowane marginalnie. Wyzwania czekają również biblioteki. Podczas spotkania wystąpiła też dyrektor Grażyna Kwaśniewska, która w obszernym planie działania Gminnej Biblioteki Publicznej zaprezentowała wizję wymiany tabliczek, modernizacji stołów i czegoś tam jeszcze w podległych placówkach. Posiadamy dobrze rozwiniętą sieć filii i punktów bibliotecznych, lecz to nie wystarczy do utrzymania mimo wszystko spadającego zainteresowania książką. Chcąc lub nie, biblioteki muszą wchodzić w rejony działalności ośrodka kultury, w ten sposób mogą doskonale uzupełniać ofertę oraz zwiększać dostępność jej w środowisku. Powstaje jednak pytanie. Czy jest sens utrzymywania odrębności dwóch instytucji funkcjonujących w zbieżnych ze sobą obszarach?                                                                                         
Nieprzyjemne starcia miały jeszcze miejsce po zamknięciu obrad co sprawiło, że  spotkanie zakończyło się w jeszcze gorszej atmosferze niż zaczęło. No, ale cóż - tak wygląda nasza lokalna kultura.

Powyższy tekst został opublikowany w nr 12 (227)  Wspólnoty Międzyrzeckiej

1 komentarz:

  1. "Grażyna Kwaśniewska, która w obszernym planie działania Gminnej Biblioteki Publicznej zaprezentowała wizję wymiany tabliczek, modernizacji stołów i czegoś tam jeszcze w podległych placówkach". Zaiste, cóż za ambitny plan.

    OdpowiedzUsuń